CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

6 lutego 2013

Rozdział 15

włącz to       
 
  Wchodząc do ogrodu zauważyłem dwie osoby siedzące na huśtawce  Jedna z nich musiała być pewnie opiekunką, ponieważ nie wyglądała raczej na pacjentkę, a druga zdecydowanie musiała być jej podopieczną. Było w  niej coś znajomego, coś za czym tak bardzo tęskniłem. Dziewczyna musiała poczuć, że ktoś ją obserwuje, ponieważ podniosła głowę. W tedy zobaczyłem TE oczy. Patrzyła na mnie ze strachem i smutkiem w oczach, a ja nie wiedziałem co zrobić. Moja Rosi się odnalazła. Nie wierzę ! Czy to sen ?! Dziewczyna nagle poderwała się i uciekła w drugą stronę. Chciałem pobiec za nią, ale zatrzymała mnie czyjaś ręka. Spojrzałem zdziwiony na jedną z opiekunek ośrodka.
-Nie powinieneś za nią iść. - powiedziała stanowczym głosem.
-Ale...
-Liam ona nie jest na to gotowa, nawet nie wiesz co przeszła, zauważ w jakim miejscu się znajduje.
-Przeoraszam, ale ja cię nie znam. - powiedziałem chcąc ją wyminąc.
-Nazywam się Carmen i jestem psychologiem Rose. - to już całkiem wmurowało mnie w ziemie.
-Może zostaniesz jeszcze na chwilę i pozwolisz mi sobie wszystko wytłumaczyć ? - spytała, a ja kiwnąłem głową przystając na jej propozycję.
                 Po wysłuchaniu historii niegdyś tak bliskiej mi osoby miałem ochotę na prawdę mocno kogoś uderzyć. Nie wierzę, że tak małej i wrażliwej osóbce mogło przydarzyć się tak wiele zła. Rozumiem teraz czemu Cam nie pozwoliła mi za nią pobiec. Nie jestem także pewny czy przyjazd chłopców jest dobrym pomysłem, no ale nie zrobię tego pacjentkom. Z Carmen ustaliliśmy, że zawoła ona teraz Rosi do siebie i zostawi nas samych na 5 minut. Kiedy wyszła z pomieszczenia myślałem w głowie co powiedzieć dziewczynie i jak się zachować. Lecz kiedy weszła ona do gabinetu wszystko wyparowało mi z głowy.
-O boże. - szepnęła jak mnie zauważyła i chciała wybiec z klasy, ale na szczęście jej opiekunka zamknęła drzwi na klucz. - Carmen proszę cię... - błagała szlochając po cichu.
-Rose... - zacząłem.
-Daj spokój. - powiedziała oschle siadając na kanapie w koncie.
-Proszę posłuchaj mnie.
-Masz 3 minuty. - szepnęła.
-Rosi wiesz, że zawsze byłaś dla mnie najważniejsza  nie chciałem żeby tak to się skończyło. Kazali nam na jakiś czas urwać kontakty ze starymi znajomymi, a ja głupi zrobiłem to w nadziei  że odnowię z tobą relację, ale niestety dowiedziałem się o twojej przeprowadzce  Byłem w tedy na skraju załamania, ale obiecałem sobie, że jak tylko będę miał możliwość odnajdę cię. Znalazłem wzmiankę o tobie w jednej z gazet w której reklamowano agencję modelek, kiedy tam zadzwoniłem, dowiedziałem się, że już tam nie pracujesz. Potem ślad się urwał. Sprawdziłem z chłopakami każdy szpital na terenie kraju, ale nie pomyśleliśmy o prywatnych ośrodkach. Gdybyśmy z chłopakami mogli to oddalibyśmy wszystko co mamy i mieszkali z tobą pod jakimś mostem. Nie ważne gdzie, ważne że z tobą...

                                                   *Oczami Rose*

                  Zatkało mnie. Nie widziałam się z nim tyle czasu, ale dalej potrafiłam rozpoznać jego emocję. W tym momencie mówił prosto z serca, a kiedy spojrzałam na jego twarz zauważyłam na niej łzy. Moje serce zaczęło bić szybciej na wiadomość, że komuś jeszcze na nim zależy. W jednej chwili moje plany na rozpoczęcie nowego życia legły w gruzach.
-Liaś. - tylko tyle zdołałam wykrztusić przez łzy ponieważ chłopak wziął mnie w ramiona.
-Rosi nawet nie zdajesz sobie sprawy jak tęskniłem. - chłopak też się rozkleił.
-Obiecaj, że mnie nigdy więcej nie zostawisz. - wyszeptałam mu do ucha.
-Obiecuję, nie chcę po raz drugi stracić swojego szczęścia. - pocałował mnie w czoło podnosząc do góry i obracając się o 360 stopni. - Nigdy cię nie zostawię, będę chodził z tobą do sklepu, do łazienki, do kuchni, będę z tobą spał, żeby nigdy nie śniły ci się koszmary ! Będę się tobą opiekował na każdym kroku !
-Z tą łazienką to chyba przesadziłeś - pierwszy raz od bardzo dawna zaśmiałam się na dźwięk swoich słów.
-Hahahahhahahahhaha no może troszeczkę. - powiedział dalej tuląc mnie do siebie
-Wiesz może da się załatwić, że wyjdziesz stąd wcześniej - odezwała się stojąca w drzwiach Carmen.
-Naprawdę ? - powiedziałam z nadzieją w oczach.
-Wiesz nigdy nie słyszałam jak się śmiejesz więc wszystko jest możliwe, ale w tedy nie możesz mieszkać sama.
-Spokojnie, ja już się nią zaopiekują - oznajmił ochoczo Liam puszczając moje sprzeciwy pomimo uszu

                                                                  ***
         Zepsułam ten moment, ale trudno. Dzięki za komentarze.


4 komentarze:

  1. Hmmm... z tego co pamiętam Liam nie był w niej zakochany ;p Rozdział fajnie się zaczoł :D Zapraszam do mnie na 5 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany ,ale świetny rozdział : D
    Liam w akcji : ) I wszystko jest dobrze .... :3
    Czekam Czekam Czekam na następny rozdział <3333
    ~ Gabi ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarabisty czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nastepny rozdzial ? Bo niemoge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń