CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

30 czerwca 2012

Rozdział 9


   
                                                                          
-Jezus, Maria  Rose co ci się stało ?!
       Dałam jej papierosa i zaczęłam opowiadać wszystko od początku. Z czasem mina jej zaczęła rzednąć, a kiedy skończyła miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie. Niestety nie pomyliłam się.
-Nie pozwolę ci się z tego powodu stoczyć na dno ! – wykrzyczała
-Ty nawet nie wiesz jak ja się teraz czuję !
-Jak to nie ? A ty mylisz, że w jaki sposób stoczyłam się na dno i stałam się nikim ?!  Przez tych pieprzonych „przyjaciół”!
-Ale to ci pomogło zapomnieć  ! – krzyczałyśmy do siebie stojąc coraz bliżej.
-Tak, o bólu pomogło zapomnieć, ale pomogło zdać sobie sprawę z tego, że zniszczyłam swoje życie, jestem uzależniona i nawet nie to jest najgorsze, ale to, że dla narkotyków zaciągnęłam takie długi że przez nie pewnie zginę !  Ogarnij się ! Przyjaciele nie są tego warci !
                                               *Oczami Emili*
     Czułam, że powiedziałam za dużo. Rose była moją jedyną prawdziwą przyjaciółką, jedyną osobom której mogłam się wyżalić. Polegała na mnie, a teraz jasno dałam jej do zrozumienia, że ja mam ją głęboko w dupie. Nie było tak, była dla mnie bardzo ważna, ale ja po prostu nie chcę by zniszczyła swoje  życie tak jak ja.
-Myślałam że jesteś od nich inna, że jesteś moją prawdziwą przyjaciółką, że mogę zawsze na tobie polegać ! I dziękuję za uświadomienie mi tego jak bardzo się myliłam ! – wykrzyczała mi prosto w twarz to o czym przed chwilą wspomniałam.
     Nie potrafię już pewnie być najlepszą przyjaciółką, ale miałam nadzieję, że Rose pomoże mi wyjść z dołka. To nie przez samą siebie do niego wpadłam tylko przez to, że zostałam zraniona przez jak dla mnie najważniejszą osobę. Była moją przyjaciółką, najważniejszą jak dla mnie osobą. Spędzałyśmy razem każdy dzień naszego życia. Pewnego dnia nie przyszła do szkoły, nie napisała do mnie ani nie zadzwoniła więc postanowiłam pójść do niej do domu i w tedy.. Wykrzyczała mi w twarz, że nigdy mnie nie lubiła, że jestem najgorszą osobą jaką kiedy kol wiek spotkała, że zaczęła się ze mną przyjaźnić tylko dla tego, że byłam popularna i ona też chciała, i że lepiej by było dla wszystkich gdybym w ogóle się nie urodziła. Gdybym usłyszała te słowa od kogoś innego to bym je po prostu olała, ale niestety powiedziała to do mnie dziewczyna, która znała wszystkie moje sekrety, której ufałam w stu procentach i która wydawała się by wspaniałą przyjaciółką. To co zrobiła zniszczyło mnie, najpierw była zmiana szkoły, potem znalezienie nowego towarzystwa, papierosy, alkohol, narkotyki i imprezy…

                                               *Oczami Rose*
      Dlaczego ? Oni się jakoś zmówili ? Co ja im zrobiłam ? Siedziałam na łóżku i biłam się z tymi i wieloma innymi myslami. Nie płakałam już. Nie są tego warci. No może prócz Liama, Nialla, Zayna i Lou, bo oni nic nie zrobili.
       Doszłam do wniosku, że nie wiem jak by było źle, nigdy nie popełnię samobójstwa, życie jest zbyt krótkie by je zakończyć.
      Szybko przewracałam książki i kartki na biurku, na którym jak zawsze panował bałagan, w poszukiwaniu karteczki z zapisanymi informacjami dotyczącymi piątku. Mam ją !
„W piątek na ( tu nazwa supertajnej ulicy ) będzie impreza. Weź jakiś             alkohol. Przyjdź o której będziesz chciała, ale po 20. Jak nie będą cię chcieli wpuścić to powiedz im  (super tajne hasło ). „

   Do 20 zostało mi półtorej godziny (pogłubiłam się w tych dniach tygodnia więc przyjmijmy, że jest piątek xD ) więc poszłam więc przebrać (KLIK
                     Spojrzałam w lustro i powiedziałam sama do siebie – czas zacząć owe życie. Teraz moim głównym celem w życiu jest zapomnieć o wszystkim i o wszystkich.
           Wyszłam z domu powoli kierując się w stronę ulicy, na której o ile dobrze pamiętam znajdował się jakiś  klub, który zawsze omijałam wielkim łukiem.
                                               *Oczami Harrego*
           Rodzice powiedzieli mi o co poszło i powiedzieli też że przez najbliższy czas nie mam prawa spotykać się z Rosi. Rozumiałem to na początku, ale teraz po przemyśleniu sobie wszystkiego uważam, że zachowałem się trochę zbyt ostro w stosunku do dziewczyny. Bałem się, że nie będzie chciała ze mną porozmawiać, a co dopiero się spotkać. Próbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbierała . Najgorsze było to, że  przeze mnie nie odzywała się do chłopaków. Wiem, że źle zrobiłem, ale oni mnie o to nie obwiniali. Mówili, że każdy musi się kiedyś pokłócić po to aby potem się pogodzić Niestety ja wiedziałem, że niegdyś moja Rosi, jest niesamowicie wrażliwą osobą i może mi już nigdy tego nie wybaczyć. Byłem jedyną osobą której w pełni ufała i której powierzała swoje tajemnice. Wiedziałem, że nie mogę jej w jaki kol wiek sposób zranić, a to zrobiłem…
                                               *Oczami Rose*
Stoję pełna obaw pod drzwiami. W dech, wydech. Zapukałam w duże metalowe drzwi. Otworzył mi je jakiś goryl. Przez chwile się wahałam, ale gdy dokładnie zmierzył mnie wzrokiem i zauważył butelkę piwa w mojej ręce wpuścił mnie do środka.
     Gra tu bardzo głośna muzyka, a w powietrzu unosi się zapach alkoholu, papierosów i… nie wiem co to, ale wiem, że od tego kręci mi się w głowie.
           Tańczyłam na środku parkietu z całkiem pijanymi i obcymi mi ludźmi. Co jakiś czas podchodziłam do „baru”, aby wypić kolejnego drinka chociaż nawet nie wiem czy można to tak nazwać. Po chwili podszedł do mnie jakiś chłopak i o dziwo nie był pijany.
-Masz ochotę na papierosa – spytał  na co ja tylko kiwnęłam potakująco głową, bo czemu miała bym się nie zgodzić. Wyszliśmy  na ze wnącz czego w ogóle nie zrozumiałam, bo większość paliła w środku, ale okeeeej.
-Jesteś tu nowa. – raczej stwierdził niż zapytał, ale ja i tak odpowiedziałam.
-Tak.
-to dlatego mnie nie poznałaś. Jestem Kris.
- Rose.
- Dlaczego tu przyszłaś?
- Chce zapomnieć o przeszłości, znaleźć nowych przyjaciół i chłopaka.
-Jednego nowego przyjaciela już masz
-Hah, znamy się 15 minut, ale przecież zawsze trzeba od czegoś zacząć a ja mam wrażenie że jesteś tu dość ważny.
-Hahahahha, zgadłaś. Jestem… hmm powiedzmy że liderem najważniejszej grupy Punków w Londynie.
-Powiesz m ile masz lat ?
-19 a ty ?
-16.
-Chodźmy do środa – powiedział zbliżając się niebezpiecznie blisko – Jak chcesz to mogę ci pomóc zapomnieć o WSZYSTKIM. – wszedł do środka wciskając mi do ręki  karteczkę.
                Odwinęłam rulonik  w który była zawinięta i zobaczyłam zbiór dziewięciu cyferek. Powoli zaczął do mnie dochodzić sens jego słów, a kiedy już zrozumiałam o co mu chodzi trochę się wystraszyłam, ale  przecież o to mi właśnie chodziło.  Jutro do niego zadzwonię.
      Do domu wróciłam około  4 rano i tylko trochę pijana. Całkowicie olewając to co do mnie mówią, podeszłam do lodówki zabierając sobie  coś do jedzenia, a następnie do pokoju.
        Pomimo moich obietnic weszłam na fejsa i twittera. Czytałam wiadomości od znajomych. Większością się nie przejmowałam, ale było kilka takich twitów… Napisali je do mnie chłopacy, kiedy je czytałam to muszę przyznać, że łezka mi się w oku  zakręciła, ale szybko ją przetarłam i odpisałam im.
„Przepraszam was chłopcy, ale ja postanowiłam
zacząć nowe życie  i musimy zakończyć naszą przyjaźń.
                                                  Rose”
Wysłałam tondo całej piątki łącznie z Harrym, niech będzie świadom tego że ja też go nie potrzebuję.
     Wybrałam numer do Krisa i napisałam wiadomość.
*Czy propozycja jest dalej aktualna? Rose
*Zastanawiałem się właśnie kiedy napiszesz. Tak aktualna. I nauczę cię jeszcze zachowywać się tak jak my. Masz  być jutro o 16 w parku.
*Będę na pewno.
    Poszłam zmyć makijaż i umyć się by muc w końcu położyć się do mojego cieplutkiego i bezpiecznego łóżeczka, które nigdy mnie nie opuści.
   
                                          *Oczami Liama*
                   Pomimo późnej godziny dalej siedziałem w pokoju zastanawiając się czy jest jeszcze możliwość odbudowania przyjaźni z Rose. Moje rozmyślenia przerwało mi natrętne wibrowanie telefonu powiadamiające mnie o nowej wiadomości na twisterze. Otworzyłem ją i zszedłem, nie przepraszam zbiegłem na dół. Tak chłopacy o dziwo jeszcze siedzieli przed włączonym telewizorem, którego i tak nikt nie oglądał ponieważ wszyscy zapatrzeni byli w ekraniki ich iphonów. Na ich twarzach malował się smutek i bezradność. Straciliśmy ją… Nie ma już naszej krótkiej, ale wspaniałej przyjaźni. Nie ! Nie mogę tak myśleć ! Naprawię naszą przyjaźń! Muszę to zrobić…
                                          *Oczami Harrego*
               Nie spałem. Całą noc myślałem nad tym jak mogłem być takim debilem, chamem, idiotą, pieprzonym skurwielem. Jak mogłem w jednej chwili, poprzez kilka nie właściwych słów zniszczyć to co budowałem przez całe życie.



***

Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału :) Przepraszam, że dodałam go dopiero dzisiaj, ale tak jakoś wyszło :D

Tu macie Krisa, tak wiem, że to się pisze inaczej, ale ja piszę tak xD

Kris Evand - "Przywódca" najgorszej bandy w Londynie. Ma 19 lat. Skończył szkołę, ale pić i palić zaczął w wieku 14 lat. Jest znany ze swojego okrucieństwa i sposobów wykorzystywania innych.

Mam nadzieję, że wam się spodobał nowy bohater :D

DZIĘKUJĘ WAM ZA 13 KOMENTARZY !!!!!! KOCHAM WAS  !!!!!!!!!!!!!!! Więc do następnego musi ich być co najmniej 7 :*************
I jeżeli chodzi o następny to będzie mały problem, bo 2 wyjeżdżam na kolonię, a wracam dopiero 14 :< a potem 17 znowu wyjeżdżam i wracam 31 więc postaram się go przepisać i dodać w te 3 dni, ale niczego nie  obiecuję :)


KOCHAM WAS PA :3

20 czerwca 2012

Rozdział 8


    Pierwsze co zobaczyłam po wejściu do salonu to moja zapłakana mama siedząca na kanapie  i pocieszający ją tato, który przykładał lód do oka.
-Co się stało ? – spytałam podbiegając do mamy i przytulając ją mocno
-Rose musimy porozmawiać…, ale nie tutaj.
-Okej – poszłam za tatą do naszej dużej kuchni. – Powiesz mi co się stało ?
-Pokłóciliśmy się z rodzicami Harrego. Niestety nie mogę ci powiedzieć o co, ale rezultaty sama widzisz. Mam do ciebie jedną prośbę. Pomimo tego, że rodzice twojego przyjaciela dołożą wszelkich starań, by was całkowicie rozdzielić to sama też się z nim nie spotykaj przez jakiś czas. Wiem, że to będzie dla ciebie trudne, ale musisz się tu z powrotem przeprowadzić… - nie słuchałam tego co mówił dalej, po prostu wybiegłam z domu zabierając ze sobą torebkę. Nie miałam pojęcia w jakim kierunku biegnę, łzy utrudniały  mi widzenie do tego stopnia, że musiałam usiąść na jakiejś ławeczce koło której się znalazłam.
  Przez jakieś pięć minut próbowałam się uspokoić, albo chociaż przestać płakać, ale w końcu dałam sobie spokój. Zaczęłam szukać telefonu. Jeżeli nie odbierze dziesięć razy to już nigdy się  do niego nie odezwę, chyba że sam będzie chciał. Zaczęłam dzwonić do Harrego , nie odebrał już dziewięć razy, dzwonię ostatni…. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty, piąty i poczta głosowa. To znaczy, że nie odebrał… rozumiem nie odebrać raz, drugi, trzeci, ale żeby za dziesiątym ?!
            Siedziałam na tej zimnej ławce kiwając się do przodu i do tyłu. Człowiek patrzący z boku mógł pomyśleć, że jestem na coś chora, albo oszalałam, ale ja tylko  czułam, że straciłam bardzo dużą cząstkę siebie. Usłyszałam, że ktoś mnie woła, a potem przytula do siebie. Normalny człowiek zaczął by się wyrywać i uciekać, tak też i ja zrobiłam. Zaczęłam biec przed siebie, ale on ponownie mnie złapał i zaczął mówić dobrze znanym mi głosem.
- Rose uspokój się, to tylko ja Liam. Powiedz mi co się stało, bo ja wiem tylko to, że Harry wstąpił do domu, spakował swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegł do auta krzycząc do mnie, że mam cię znaleźć, zaprowadzić do domu i powiedzieć, że lepiej będzie jak na razie nie będziecie się ze sobą spotykać.
-On ci tak powiedział  ?! – pokiwał głową na co ja zaczęłam płakać nie, przepraszam ryczeć jeszcze bardziej
-Możesz mi powiedzieć co się stało ?
-W zasadzie sama nie wiem. Rodzice powiedzieli mi tylko, że pokłócili się z rodzicami Harrego, a musisz wiedzieć, że w ciągu mojego życia pokłócili się tylko dwa razy. Za pierwszym razem jak byliśmy mali, ale poszło im w tedy o jakąś błahostkę, nawet oni sami nie pamiętają o co. Drugi raz, dzisiaj, musieli się pokłócić o coś poważnego, bo moja zawsze opanowana i poważna mama siedzi i płacze na kanapie, a mój tato chodzi z lodem przy oku i próbuje ją pocieszyć , aha no i mam zakaz spotykać się z najważniejszą osobą w moim życiu.
-Jejku, wszystko będzie  dobrze. –   przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej, a ja zaczęłam płakać w jego koszulkę.
     Siedzieliśmy tak jakiś kwadrans, ja płakałam, a on powtarzał w kółko, że wszystko będzie dobrze, że na pewno się pogodzą itp.
-Przepraszam za to, że pomoczyłam ci koszulę i za to, że musiałeś mnie widzieć w takim stanie, ale obiecuję, że zrobię wszystko aby żadne z was już mnie więcej nie zobaczyło. – sens moich słów dotarł do niego po chwili w ciągu której  zdążyłam mu się wyrwać i uciec na tyle, że nie był już w stanie mnie dogonić.
      Wróciłam do domu i nie zważając na wołanie rodziców pobiegłam do mojego starego pokoju, aby wypłakać się w poduszkę. Niektórzy by powiedzieli, że nie mam o co tyle płakać, ale ja byłam chyba najwrażliwszą osobą w całej mojej rodzinie. Nie płakałam na filmach, ale jak widziałam, że ktoś ranił na przykład zwierzaka to potrafiłam płakać całymi dniami. Więc wyobraźcie sobie jak płaczę kiedy ktoś mnie zrani, na przykład kiedy ktoś mi zakaże spotkań z moim  bratem.
              Po dwóch dniach spędzonych w łóżku, wychodząc tylko  do łazienki, byłam wykończona. Dwa dni temu, w środę, straciłam mojego brata i czwórkę naszych cudownych przyjaciół, więc została mi już tylko Emily… Wpadłam na genialny pomysł, muszę skończyć z moim starym życiem i zacząć nowe!
    Szybko podbiegłam do szafy, co spowodowało małe zawroty ponieważ nie jadłam nic od dwóch dni, ale mniejsza o to, kiedy znalazłam to co chciałam poszłam do łazienki. Na szczęście zostały tu wszystkie moje pierdółki które wyciągałam normalnie tylko raz w roku na Hallowen czyt. wszystkie możliwe kolory farb do włosów  i pierdółki do makijażu.
Stałam przed lustrem w jednej ręce trzymając nożyczki, a w drugiej pukiel moich pięknych  włosów. Podcięłam je tak by sięgały mi trochę za ramiona. Słyszałam jak rodzice dobijali się do drzwi żebym coś zjadła, albo chociaż dała jakiś znak, że żyję, ale ja tylko włączyłam głośno muzykę. Sięgnęłam do pudełka z małymi kolorowymi pudełeczkami. Nałożyłam maź na moje faje, a kiedy ją spłukałam wysuszyłam i porządnie wyprostowałam włosy. Wyjęłam skrzynkę z kolorowymi cieniami, pudrami, maskarami, fluidami, kredkami do oczu, cieniami do powiek, szminkami, błyszczykami i elajnerami. Zaczęłam nakładać bardzo jasny puder, oczy grubo podkreśliłam czarnymi kreskami kredką do oczu, nałożyłam dużą warstwę, również czarnego, cienia do powiek i mocno wytuszowałam rzęsy. Spojrzałam w duże lustro na szafie i zobaczyłam zupełnie inną dziewczynę. Moje długie brązowe fale zastąpiły proste blond włosy, zazwyczaj szczęśliwe, pełne życia oczy zastąpiły puste, bezuczuciowe źrenice. „Zadowolona” poszłam ubrać się w ponure jak mój humor ubrania ( to to czego szukała w szafie xD ) i zadzwonić do Emily.
     Umówiłam się z nią o 15 w parku. Z pozoru pewna siebie, a w środku krucha jak paluszek wyszłam z pokoju, po drodze zabierając torebkę i wysokie, czarne szpilki. Zeszłam na dół do kuchni, zrobiłam sobie kanapkę i nie odpowiadając na krzyki rodziców wyszłam z domu.
     Miałam dużo czasu więc wstąpiłam do sklepu po papierosy. Moim jedynym sekretem było to, że co najmniej raz w tygodniu musiałam zapalić, ale teraz to już nie sekret.
     Szłam powoli w stronę parku zawzięcie zaciągając się kolejnym petem. Okazało się że szłam tak długo, że dziewczyna już na mnie czekała. 

***
Rozdział dodaję wcześniej bo jutro jadę na wycieczkę i pewnie w sobotę nie będę miała  siły na dodanie :D 


Dziękuję za 1000 wejść ! Kocham was moje plepsy i lamusy :*** 


To jest zdjęcie jak teraz wygląda Rosi ( ona jest bardzo podobna ! xD ) : 




Jeżeli ktoś to przeczyta to niech ruszy swoje łaskawe paluszki i napisze komentarz :D
4 komentarze i nowy rozdział w piątek :D

15 czerwca 2012

Rozdział 7


       Minęły trzy tygodnie odkąd poznałam chłopaków i trochę mniej od dnia w którym wpadłam na Emily. Czuję się tak jak bym moich czterech idiotów znała od wielu lat i aktualnie nie wyobrażam sobie życia bez nich. Z dziewczynom rozmawiam codziennie, ale niestety zazwyczaj przez telefon. Okazało się, że to świetna przyjaciółka i bardzo zagubiona dziewczyna. Doszłam do wniosku, że musiała przeżyć coś strasznego i to zaczęło ją  przerastać do tego stopnia, że znalazła pocieszenie w narkotykach, alkoholu i papierosach. Nigdy się jej ó to nie pytałam, ale sądzę, że i tak by mi nie odpowiedziała….
-Rose chodź tu szybko ! – z moich rozmyślań i błogiego spokoju w moim łóżeczku wyrwał mnie wrzask Harrego.
-Co chcesz ?!
-Oj złaź  z tego łóżka i chodź tu !
-Już idę ! – wywlokłam się z pod mojej cieplutkiej, milusiej i bezpiecznej kołderki i z trudem zeszłam na dół. – Co chciałeś ?
-Masz jakieś plany na dziś ?
-Nie, a co ?
-Jak nie masz to idziemy do kina i na kolacji , bo dawno nie byliśmy tylko we dwoje.
-Hahahahahhaahhahahahah okej.
-Tylko ubierz się ładnie.
-Ej no, ja zawsze wyglądam ładnie, FOCH !!!
-Oj nie fochaj się kochanie, ty zawsze wyglądasz pięknie. – powiedział i podszedł do mnie w zamiarze uduszenia mnie czyt. przytulenia
-Oj no dobrze misiaczku – pocałowałam go w policzek.
-Mój ty misiu pysiu wiesz, że nasz romansiczek się wydał
-Moje maleństwo, albo jak by to Lou powiedział moje marcheweczko, ale o czym ty mówisz ? – znowu pocałowałam go w policzek wtulając się w niego jeszcze bardziej. Czasem nam po prostu zaczyna powoli odbijać.
-Fuuuuuuuuuuuuuuuuj – najwyraźniej reszta tałatajstwa stała cały czas koło nas.
-Hahahahhahahahhahah, ale o co wam chodzi ? O to że jesteśmy razem ? Że jesteśmy zaręczeni ? Że mamy własny dom, czy o to, że jestem w ciąży ? spytałam ledwo powstrzymując się od śmiechu
-Co proszę ?! – zapytali jednocześnie, a my z moim „narzeczonym” już nie wytrzymaliśmy.
-Ha, ha, ha bardzo śmieszne… -,-  - powiedział Liam – Co byś chciała na śniadanie milordzie ?
-Hahahahaha poproszę naleśniki z bananami i nutellą :3
-Ty to masz wymagania… ale spokojnie postaram się spełnić twe marzenia.
      Zjadłam sobie pyszne śniadanko i zaczęłam się przygotowywać do kolacji z moim bratem. Często tak na niego mówiłam. Sukienkę wybierałam jakieś pół godziny, a więc mam jeszcze coś około dwóch godzin, na pewno się wyrobię.  Umyłam się, ubrałam (sukienkabuty :D, delikatnie pomalowałam i wysuszyłam włosy które potem zostawiłam rozpuszczone co wyglądało trochę dziwnie, bo z przodu miałam fale a z tyłu całkowicie poste. Hahahahhahahahha tak to moje włosy. Mniejsza o to jeszcze muszę pomalować paznokcie :D Czarny czy czerwony, czarny czy czerwony, czarny czy czerwony ??? Beżowy ! Jestem geniuszem ! Skończyłam przygotowania  i miałam dużo czasu, więc zeszłam na dół zobaczyć co chłopacy robią, bo znając  Harrego wiedziałam, że nie mam co liczyć na wyjście. Stanęłam w drzwiach  od salonu opierając się o framugę drzwi, a oni natychmiast się  odwrócili.
-Czy wyglądam, aż tak źle ?
-Nie, no coś ty. Wyglądasz ślicznie. – powiedział Liam a ja się zarumieniłam
-Przestań, bo będę czerwona.
-Hahahhhahaah właśnie widzę.
-Wyjdź i zamknij za sobą drzwi !
-Hahahahah okej, ale najpierw musisz ze mną zagrać, bo oni – wskazał na chłopaków – nie chcą znowu przegrać.
-To znaczy, że ty chcesz ?
-Nie, to znaczy, że ty przegrasz, bo jedyną osobą która umie mnie pokonać jest Harry. – zaczęliśmy grę, a chłopacy nam dopingowali. Tylko, że ja wiem coś czego oni nie wiedzą.
-Jak ty to zrobiłaś ?! –spytał mój przeciwnik jednocześnie zaskoczony i zawiedziony
-Jedyną osobą które może cię pokonać jest loczek, a jedyną osobą która pokona jego jestem ja :D
-To prawda – powiedział lokers wchodząc do pokoju – Liam wybacz, ale zabiorę ci moją siostrę.
-Z przyjemnością ci ją oddam :D – odpowiedział
-Czy ty przypadkiem  nie miałeś wyjść  ? – spytałam
-Hahhahahah może…
-Dobra nie ważne, teraz my wychodzimy i nie wiem kiedy wrócimy. Pa kochanie – krzyknął Harry do Lou
    Chodziliśmy Londyńskimi ulicami, co chwila zatrzymując się i śmiejąc nie wiadomo z czego. Po pół godzinie chodzenia zaczęły boleć  mnie nogi, bo oczywiście tylko taki geniusz jak ja może założyć szpilki na wyjście z Haroldem, więc poszliśmy do restauracji .
-Hahahahahaha ciekawy jestem co robi moja marcheweczka ( Louis :D )… to taki dżołk hahah –zaczął
-Trolololollolololololol za ten dżołk dam co czołg xD
-Hahahahahahhahaa, a może przedstawisz nam tą Emily ???
-No dobra, ale raczej jej nie polubisz.
-Skąd to założenie ???
-Lubisz punków ?
-Co to ma do rzeczy ?
-Lubisz czy nie ?
-Raczej nie, ale to zależy.
-Właśnie dla tego nie polubicie jej za bardzo, ale jak bardzo chcesz to wam ją przedstawię.
-To przyprowadzisz ją jutro, bo nie lubię jak się zadajesz z kimś kogo nie znam :D
-Dobrze tato.- powiedziałam i w tym samym momencie zaczął dzwonić telefon Harrego
-O wilku mowa, mogę odebrać ?
-Pewnie – nacisnął zieloną słuchawkę i jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił – Coś się stało ?
-Mam cię natychmiast odwieść do domu i pojechać do siebie.
-Ale dlaczego? Co się stało ?
-Nie wiem, powiedział, że twoi rodzice ci to wytłumaczą. – szybko udaliśmy się do auta, droga do domu zajęła nam jakieś 10 minut. Pożegnałam się z loczkiem, który jak zawsze mówił, że na pewno nic się nie stało..
-Wszystko będzie dobrze. – powiedział. Niestety jak tylko weszłam do domu przekonałam się, że nic nie będzie tak jak ma być.








***


WRÓCIŁAM !
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta.... :D Na pewno :D
Wiem, że ten rozdział jest krótki, ale teraz postaram się dodawać dłuższe rozdziały i przede wszystkim postaram się je dodawać częściej chociaż nie wiem czy coś z tego wyjdzie xD


Rozpoczynam wielką akcję reklamową więc proszę jeżeli macie bloga zareklamujcie tam mojego :***






Pod poprzednim rozdziałem zapomniałam dodać zdjęcie nowej bohaterki - Emily :D 
Tumblr_m3i193qg4d1r049vfo1_500_large
Emili Williams - śliczna, zagubiona w sobie 17 latka. Zanim popadła w nałóg jej marzeniem było zostać modelką. Kto wie może jej marzenia znowu staną się do zrealizowania dzięki małej pomocy pana...


4 komentarze = nowy rozdział :D

3 czerwca 2012

SMUTECZEK

Wiem, że prowadzę tego bloga baaaardzo krótko, ale muszę go zawiesić. Sama nie lubię tych dziewczyn co piszą np. 4 rozdziały i zawieszają, ale po prostu nie nadążam z pisaniem rozdziałów :<. Napiszę jeszcze co najmniej 7 rozdziałów i znowu tu wrócę, ale jak na razie zawieszam bloga :<

Papapapapapappapapapa moje kochane super lamy :*****

1 czerwca 2012

Rozdział 6


Więc z naszego planu dupa, ale postanowiliśmy posiedzieć i pooglądać filmy, na szczęście teraz ja wybierałam. Jutro jest niedziela czyli na pewno gdzieś pojedziemy.

Me gusta
J, może pojedziemy na konie… bicz plis oni nie umieją nawet wsiąść na te piękne stworzenie, a przynajmniej z tego co wiem Harry i Louis. Zakładam, że wybiorą pintballa -,-. Okej Rose przestań gadać sama ze sobą i idź spać, bo jest już po drugiej. Boże…. Nawet zaczęłam sobie rozkazywać. Help! I need somebody  Help ! Not just anybody Help ! You now I need someone Heeeeeeeelp ! No i pięknie… nawet śpiewam sobie Bitelsów. Okej zwalam wszystko na chłopaków i zmęczenie więc idę spać.
                        Obudziłam się rano, a nie sory jest już 13:30. Hahahahhahahahhaa zawsze w niedzielę tyle spię :D. Po pół godziny wylegiwania się  z laptopem na kolanach wstałam i poszłam się przebrać w ubrania, które o dziwo już na mnie czekały (http://stylistki.pl/bez-nazwy-63163/). Jak zawsze w ostatni dzień tygodnia w Łazice spędziłam jakieś dwie godziny. Cos mi tu nie gra…  Wiem! Nikt mnie nie obudził, jeszcze nie słyszałam żadnych krzyków, pisków, kłótni itp. Szybko wyszłam z wanny i zbiegłam do salonu. Przerażona faktem, że nikt nie gra na konsoli skierowałam się w stronę kuchni. Na stole zauważyłam stosik kanapek, a na samej górze leży karteczka
„Poszliśmy na zakupy, ubrania masz na łóżku, a pod karteczką jak już zauważyłaś masz swój ulubione kanapki
PS
Wrócimy jakoś wieczorem
                                                                                  Harry i reszta xx”
      Mam cały dzień dla siebie  !!! Me gusta :D Tsaaaa fajnie, ale niestety nikogo tu jeszcze nie znam… Wiem ! Zamiast na pintballa pójdę poszukać nowych znajomych ubrałam buty i wyszłam na ulice pięknego Londynu. Od dziecka moim marzeniem było mieszkać tu z przyjaciółmi. Półtorej z tego się spełniło, bo mieszkam w tym mieście, a pisząc przyjaciółmi miałam na myśli co najmniej jedną dziewczynę, więc teraz muszę znaleźć sobie przyjaciółkę.
        Szłam powoli Londyńskimi ulicami nie mając pojęcia  gdzie by się tu udać. Po dwóch godzinach błądzenia po mieście przez przypadek wpadłam na jakąś  sliczną dziewczynę, patrząc na  jej ubiór i papierosa w ręce stwierdziłam, że to pankówna i zaraz zacznie się na mnie drzeć.
-Bardzo przepraszam – odezwała się pierwsza, a ja przeżyłam wewnętrzny szok, ale doszłam do wniosku, że to jest okazja.
-Nic się nie stało, a w zasadzie to moja wina. Może dasz się namówić na koktajl w Milkcity ?
-Ale przecież my się nie znamy.
-No nie, ale ja właśnie z nieudanej próby poznania tu  kogoś  :D
-No dobra, ale nie zdziwię się jeżeli nie będziesz się chciała więcej e mną spotykać.
-A to niby czemu ? – zapytałam zaciekawiona i zaczęłam się kierować w stronę baru.
-Jak już zauważyłaś to należę do tych zepsutych ludzi, a w mojej grupie i tak jestem najnormalniejsza.
                   Kiedy doszłyśmy do mc siedziałyśmy tam chyba z dwie godziny rozmawiając o sobie. Doszłam pomimo wielu różnic jesteśmy z, a no tak zapomniałam powiedzieć, że ma na imię Emili, więc  do siebie bardzo podobne. Obie mamy  16 lat, jesteśmy uzależnione od czekolady i że jestem zaproszona na jedną z tych ich imprez, która odbędzie się za niecały miesiąc w piątek. Naszą pogawędkę przerwał dzwonek telefony, oczywiście mojego. -,-
*rozmowa :D*
-Halo ?
-Hej Rose chciałem się zapytać gdzie jesteś i kiedy wrócisz.
-Boże.. Harry zaraz będę.
-Okej, aha i przepraszam jak ci przeszkodziłem w randce z tym brunetem który siedzi koło ciebie :D
- LOL to jest brunetka
-Hahahhahahaha okej pa kmieciu.
-Pa żulsonie :****
*koniec rozmowy :3*
-Chłopak ? – spytała Emily
-Hahahhahahahahhahahahahhahaahahahahhahahahahhahahahahahahah, poczekaj chwileczkę, hhahahahahahahaahahahahahahahahahhahahahaha, nie  to mój przyjaciel :D
-Hahahhah okej.
-Muszę już iść, dasz mi swój numer ?
-Jasne. Tylko nie zapomnij o imprezie :D
-Okej paaaaaaaa.
   

***

Rozdział dodaję wcześniej z okazji...666 wyświetleń *________* kocham to :D 
Ten rozdział jest wyjątkowo krótki więc następny postaram się dodać w tygodniu + muszą być co najmniej trzy komentarze :33333