-Jezus, Maria Rose co ci się stało ?!
Dałam jej papierosa i zaczęłam opowiadać wszystko od początku. Z czasem mina jej zaczęła rzednąć, a kiedy skończyła miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie. Niestety nie pomyliłam się.
-Nie pozwolę ci się z tego powodu stoczyć na dno ! – wykrzyczała
-Ty nawet nie wiesz jak ja się teraz czuję !
-Jak to nie ? A ty mylisz, że w jaki sposób stoczyłam się na dno i stałam się nikim ?! Przez tych pieprzonych „przyjaciół”!
-Ale to ci pomogło zapomnieć ! – krzyczałyśmy do siebie stojąc coraz bliżej.
-Tak, o bólu pomogło zapomnieć, ale pomogło zdać sobie sprawę z tego, że zniszczyłam swoje życie, jestem uzależniona i nawet nie to jest najgorsze, ale to, że dla narkotyków zaciągnęłam takie długi że przez nie pewnie zginę ! Ogarnij się ! Przyjaciele nie są tego warci !
*Oczami Emili*
Czułam, że powiedziałam za dużo. Rose była moją jedyną prawdziwą przyjaciółką, jedyną osobom której mogłam się wyżalić. Polegała na mnie, a teraz jasno dałam jej do zrozumienia, że ja mam ją głęboko w dupie. Nie było tak, była dla mnie bardzo ważna, ale ja po prostu nie chcę by zniszczyła swoje życie tak jak ja.
-Myślałam że jesteś od nich inna, że jesteś moją prawdziwą przyjaciółką, że mogę zawsze na tobie polegać ! I dziękuję za uświadomienie mi tego jak bardzo się myliłam ! – wykrzyczała mi prosto w twarz to o czym przed chwilą wspomniałam.
Nie potrafię już pewnie być najlepszą przyjaciółką, ale miałam nadzieję, że Rose pomoże mi wyjść z dołka. To nie przez samą siebie do niego wpadłam tylko przez to, że zostałam zraniona przez jak dla mnie najważniejszą osobę. Była moją przyjaciółką, najważniejszą jak dla mnie osobą. Spędzałyśmy razem każdy dzień naszego życia. Pewnego dnia nie przyszła do szkoły, nie napisała do mnie ani nie zadzwoniła więc postanowiłam pójść do niej do domu i w tedy.. Wykrzyczała mi w twarz, że nigdy mnie nie lubiła, że jestem najgorszą osobą jaką kiedy kol wiek spotkała, że zaczęła się ze mną przyjaźnić tylko dla tego, że byłam popularna i ona też chciała, i że lepiej by było dla wszystkich gdybym w ogóle się nie urodziła. Gdybym usłyszała te słowa od kogoś innego to bym je po prostu olała, ale niestety powiedziała to do mnie dziewczyna, która znała wszystkie moje sekrety, której ufałam w stu procentach i która wydawała się by wspaniałą przyjaciółką. To co zrobiła zniszczyło mnie, najpierw była zmiana szkoły, potem znalezienie nowego towarzystwa, papierosy, alkohol, narkotyki i imprezy…
*Oczami Rose*
Dlaczego ? Oni się jakoś zmówili ? Co ja im zrobiłam ? Siedziałam na łóżku i biłam się z tymi i wieloma innymi myslami. Nie płakałam już. Nie są tego warci. No może prócz Liama, Nialla, Zayna i Lou, bo oni nic nie zrobili.
Doszłam do wniosku, że nie wiem jak by było źle, nigdy nie popełnię samobójstwa, życie jest zbyt krótkie by je zakończyć.
Szybko przewracałam książki i kartki na biurku, na którym jak zawsze panował bałagan, w poszukiwaniu karteczki z zapisanymi informacjami dotyczącymi piątku. Mam ją !
„W piątek na ( tu nazwa supertajnej ulicy ) będzie impreza. Weź jakiś alkohol. Przyjdź o której będziesz chciała, ale po 20. Jak nie będą cię chcieli wpuścić to powiedz im (super tajne hasło ). „
Do 20 zostało mi półtorej godziny (pogłubiłam się w tych dniach tygodnia więc przyjmijmy, że jest piątek xD ) więc poszłam więc przebrać (KLIK)
Spojrzałam w lustro i powiedziałam sama do siebie – czas zacząć owe życie. Teraz moim głównym celem w życiu jest zapomnieć o wszystkim i o wszystkich.
Wyszłam z domu powoli kierując się w stronę ulicy, na której o ile dobrze pamiętam znajdował się jakiś klub, który zawsze omijałam wielkim łukiem.
*Oczami Harrego*
Rodzice powiedzieli mi o co poszło i powiedzieli też że przez najbliższy czas nie mam prawa spotykać się z Rosi. Rozumiałem to na początku, ale teraz po przemyśleniu sobie wszystkiego uważam, że zachowałem się trochę zbyt ostro w stosunku do dziewczyny. Bałem się, że nie będzie chciała ze mną porozmawiać, a co dopiero się spotkać. Próbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbierała . Najgorsze było to, że przeze mnie nie odzywała się do chłopaków. Wiem, że źle zrobiłem, ale oni mnie o to nie obwiniali. Mówili, że każdy musi się kiedyś pokłócić po to aby potem się pogodzić Niestety ja wiedziałem, że niegdyś moja Rosi, jest niesamowicie wrażliwą osobą i może mi już nigdy tego nie wybaczyć. Byłem jedyną osobą której w pełni ufała i której powierzała swoje tajemnice. Wiedziałem, że nie mogę jej w jaki kol wiek sposób zranić, a to zrobiłem…
*Oczami Rose*
Stoję pełna obaw pod drzwiami. W dech, wydech. Zapukałam w duże metalowe drzwi. Otworzył mi je jakiś goryl. Przez chwile się wahałam, ale gdy dokładnie zmierzył mnie wzrokiem i zauważył butelkę piwa w mojej ręce wpuścił mnie do środka.
Gra tu bardzo głośna muzyka, a w powietrzu unosi się zapach alkoholu, papierosów i… nie wiem co to, ale wiem, że od tego kręci mi się w głowie.
Tańczyłam na środku parkietu z całkiem pijanymi i obcymi mi ludźmi. Co jakiś czas podchodziłam do „baru”, aby wypić kolejnego drinka chociaż nawet nie wiem czy można to tak nazwać. Po chwili podszedł do mnie jakiś chłopak i o dziwo nie był pijany.
-Masz ochotę na papierosa – spytał na co ja tylko kiwnęłam potakująco głową, bo czemu miała bym się nie zgodzić. Wyszliśmy na ze wnącz czego w ogóle nie zrozumiałam, bo większość paliła w środku, ale okeeeej.
-Jesteś tu nowa. – raczej stwierdził niż zapytał, ale ja i tak odpowiedziałam.
-Tak.
-to dlatego mnie nie poznałaś. Jestem Kris.
- Rose.
- Dlaczego tu przyszłaś?
- Chce zapomnieć o przeszłości, znaleźć nowych przyjaciół i chłopaka.
-Jednego nowego przyjaciela już masz
-Hah, znamy się 15 minut, ale przecież zawsze trzeba od czegoś zacząć a ja mam wrażenie że jesteś tu dość ważny.
-Hahahahha, zgadłaś. Jestem… hmm powiedzmy że liderem najważniejszej grupy Punków w Londynie.
-Powiesz m ile masz lat ?
-19 a ty ?
-16.
-Chodźmy do środa – powiedział zbliżając się niebezpiecznie blisko – Jak chcesz to mogę ci pomóc zapomnieć o WSZYSTKIM. – wszedł do środka wciskając mi do ręki karteczkę.
Odwinęłam rulonik w który była zawinięta i zobaczyłam zbiór dziewięciu cyferek. Powoli zaczął do mnie dochodzić sens jego słów, a kiedy już zrozumiałam o co mu chodzi trochę się wystraszyłam, ale przecież o to mi właśnie chodziło. Jutro do niego zadzwonię.
Do domu wróciłam około 4 rano i tylko trochę pijana. Całkowicie olewając to co do mnie mówią, podeszłam do lodówki zabierając sobie coś do jedzenia, a następnie do pokoju.
Pomimo moich obietnic weszłam na fejsa i twittera. Czytałam wiadomości od znajomych. Większością się nie przejmowałam, ale było kilka takich twitów… Napisali je do mnie chłopacy, kiedy je czytałam to muszę przyznać, że łezka mi się w oku zakręciła, ale szybko ją przetarłam i odpisałam im.
„Przepraszam was chłopcy, ale ja postanowiłam
zacząć nowe życie i musimy zakończyć naszą przyjaźń.
Rose”
Wysłałam tondo całej piątki łącznie z Harrym, niech będzie świadom tego że ja też go nie potrzebuję.
Wybrałam numer do Krisa i napisałam wiadomość.
*Czy propozycja jest dalej aktualna? Rose
*Zastanawiałem się właśnie kiedy napiszesz. Tak aktualna. I nauczę cię jeszcze zachowywać się tak jak my. Masz być jutro o 16 w parku.
*Będę na pewno.
Poszłam zmyć makijaż i umyć się by muc w końcu położyć się do mojego cieplutkiego i bezpiecznego łóżeczka, które nigdy mnie nie opuści.
*Oczami Liama*
Pomimo późnej godziny dalej siedziałem w pokoju zastanawiając się czy jest jeszcze możliwość odbudowania przyjaźni z Rose. Moje rozmyślenia przerwało mi natrętne wibrowanie telefonu powiadamiające mnie o nowej wiadomości na twisterze. Otworzyłem ją i zszedłem, nie przepraszam zbiegłem na dół. Tak chłopacy o dziwo jeszcze siedzieli przed włączonym telewizorem, którego i tak nikt nie oglądał ponieważ wszyscy zapatrzeni byli w ekraniki ich iphonów. Na ich twarzach malował się smutek i bezradność. Straciliśmy ją… Nie ma już naszej krótkiej, ale wspaniałej przyjaźni. Nie ! Nie mogę tak myśleć ! Naprawię naszą przyjaźń! Muszę to zrobić…
*Oczami Harrego*
Nie spałem. Całą noc myślałem nad tym jak mogłem być takim debilem, chamem, idiotą, pieprzonym skurwielem. Jak mogłem w jednej chwili, poprzez kilka nie właściwych słów zniszczyć to co budowałem przez całe życie.
***
Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału :) Przepraszam, że dodałam go dopiero dzisiaj, ale tak jakoś wyszło :D
Tu macie Krisa, tak wiem, że to się pisze inaczej, ale ja piszę tak xD
Kris Evand - "Przywódca" najgorszej bandy w Londynie. Ma 19 lat. Skończył szkołę, ale pić i palić zaczął w wieku 14 lat. Jest znany ze swojego okrucieństwa i sposobów wykorzystywania innych.
Mam nadzieję, że wam się spodobał nowy bohater :D
DZIĘKUJĘ WAM ZA 13 KOMENTARZY !!!!!! KOCHAM WAS !!!!!!!!!!!!!!! Więc do następnego musi ich być co najmniej 7 :*************
I jeżeli chodzi o następny to będzie mały problem, bo 2 wyjeżdżam na kolonię, a wracam dopiero 14 :< a potem 17 znowu wyjeżdżam i wracam 31 więc postaram się go przepisać i dodać w te 3 dni, ale niczego nie obiecuję :)
KOCHAM WAS PA :3