Po kilku godzinnym przekonywaniu dyrekcji ośrodka zgodzono się na zostanie Liama. Miał tu mieszkać przez cały miesiąc pod warunkiem, że będzie wypełniał obowiązki jednego z opiekunów. Cieszyłam się, ale po negocjacjach z Carmen ja musiałam zostać tu jeszcze 3 miesiące. Chłopak obiecał odwiedzać mnie tak często jak tylko będzie mógł. Cam z tej okazji nawet zwolniła mnie dzisiejszego dnia ze wszystkich zająć i załatwiła przepustkę, aby Liam mógł zabrać mnie do miasta. Cieszyłam się jak małe dziecko, ale chyba miałam do tego prawo, w końcu nie wychodziłam stąd od dwóch miesięcy. Nie powiem, zżeała mnie ciekawość gdzie pójdziemy, a jak na złość chłopak nie chciał nic powiedzieć.
-No to powiedz mi chociaż w co mam się ubrać. - jęczałam nie dając chłopakowi spokoju.
-W coś ładnego i wygodnego.
-Boże, aleś ty pomocny!
Chłopak postanowił zabrać mnie do wesołego miasteczka, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna, ponieważ właśnie czegoś takiego brakowało mi od dwóch lat. Najpierw zaliczyliśmy dom strachów, w którym chyba Liam bał się bardzie ode mnie. Hahahahahha zresztą mnie nic nie przestraszy, no wicie, jestem taka Supermen Women. Następnie przyszła kolej na samochodziki. Skończyło się na tym, że spowodowaliśmy "wypadek" i wszystkie samochodziki się zablokowały... ups. Po skorzystaniu z każdej atrakcji postanowiliśmy udać się do miasta na lunch.
-Ej, ej, ej, poczekaj ! Nie byliśmy jeszcze na kolejce górskiej ! - kurde, zauważył.
-Musimy tam iść ? - spytałam robiąc szczenięce oczka.
-A czemu mielibyśmy nie iść księżniczko ? - spytał zaciekawiony Liam
-Oj no, bo twoja księżniczka dostaje palpitacji serca wchodząc na drzewo, a to raczej niższe nie jest.
-Hahhahahahaha no chodź, dasz radę. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
-No dobra, ale jak zemdleję to ty się będziesz tłumaczył.
-Nie zemdlejesz, wierzę w ciebie.
Stojąc w kolejce cał czas próbowałam przekonać Liama, żebtyśmy opuścili już wesołe miasteczko i poszli coś zjeść. Niestety. Skubany nawet na mnie nie spojrzał ! Tylko stał i się śmiał. Kolejka przxed nami znikneła, a ja musiałąm wsiąśćdo tego ustrojstwa. Niestet nie dana mi była możliwość ucieczki, poniewać towarzysząc mi chłopak siłą wciągnoł mnie do środka i posadził koło siebie.
-Nie bój się ! Dasz radę ! - powiedział kiedy wagoniki ruszyły, tak usiedzliśmy w pierwszym.
Moją reakcją na pierwszą akrobację był oczywiście krzyk, następne były coraz lepsze, a na samym końcu cieszyłam się już jak dziecko.
-Hahaahhaha i co, chyba nie było, aż tak źle ?
-Żartujesz sobie ? Idziemy jeszcze raz ! - krzyknęłam ciągnąc chłopaka w stronę bramek.
Jechaliśmy kolejką jeszcze dwa razy, i jeździlibyśmy jeszcze więcej, gdyby nie fakt, że Liam trzymał się zaleceń Carmen i o 16 poszliśmy na obiad do miasta. Usiedliśmy w Nados i nadszedł ten trudny moment wyboru czegoś do jedzenia. Nie jestem głodna, ale wiem, że Liam i tak mi coś zamówi, więc postanowiłam dobrowolnie wybrać sałatkę grecką, oczywiście bez oliwek.
-Co zamierzasz robić po wyjściu z kliniki? - spytał jak tylko kelnerka przyniosła nasze zamówienia.
-Planowałam pójść na studia i zacząć spokojne życie z bratnią duszą u mym boku.
-A nie chciałabyś wrócić do branży modelingu ?
-Oczywiście, że bym chciała, ale nie chcę znowu trafić do szpitala.
-Czemu do szpitala ? - spytał nie wiedząc o co mi chodzi
-No bo do szpzitala trafiłam z tego powodu, że nie chcieli mnie nigdzie, ponieważ wyrzucono mnie z firmy Louisa Vouittona, nie wiem dla czego nie pytaj, i nie chcieli mnie nigdzie indziej. - wytłumaczyłam mu ze smutkiem w oczach.
-O to nie musiała byś się martwić. Jestem Liam Payne z One Direction i mogę ci załatwić pracę u Chanel, w Dior, albo dla Gucciego.
-Nie przyjeła bym takiej pracy. Nie potrzebuję litości. - powiedziałam stanowczym głosem
-Nie o to mi chodziło. Przeszłabyś standardowe przesłuchanie, ale ja bym ci je załatwił.
-Ooo, to mi się bardziej podoba.
-Hahahahhaha, a może została byś osobistą modelką One Direction ?
-Nie.
-Może bym cię zabrał do chłopaków ?
-Liam to, że z tobą rozmawiam to czysty przypadek, nie powinno cię tu być. Nie chcę się wpraszać do waszego cukierkowego życia.
-Rosi nie wpraszasz się do niczyjego życia. Chłopcy cholernie za tobą tęsknią. Nawet nie wiesz jak Harry się zachowywał kiedy dowiedzieliśmy się o twojej przeprowadzce.
-Możemy wracać ?
***
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale ilość sprawdzianów mnie przytłoczyła i jeszcze wczoraj zabrali mi komputer :c obiecuję, że następny pojawi się w łikend, ale nie wiem dokładnie czy w piątek, sobątę, a może niedzielę <3 dziękuję wam za tyle wyświetleń *.* jak wam się podoba rozdział ? możecie zadawać pytania bohaterą, a jeśli chcecie to mogę was bezpośrednio informować o nowym rozdziale np na tumblrze, albo twitterze :3 do zobaczenie moje małe truskaweczki !
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
17 lutego 2013
6 lutego 2013
Rozdział 15
włącz to
Wchodząc do ogrodu zauważyłem dwie osoby siedzące na huśtawce Jedna z nich musiała być pewnie opiekunką, ponieważ nie wyglądała raczej na pacjentkę, a druga zdecydowanie musiała być jej podopieczną. Było w niej coś znajomego, coś za czym tak bardzo tęskniłem. Dziewczyna musiała poczuć, że ktoś ją obserwuje, ponieważ podniosła głowę. W tedy zobaczyłem TE oczy. Patrzyła na mnie ze strachem i smutkiem w oczach, a ja nie wiedziałem co zrobić. Moja Rosi się odnalazła. Nie wierzę ! Czy to sen ?! Dziewczyna nagle poderwała się i uciekła w drugą stronę. Chciałem pobiec za nią, ale zatrzymała mnie czyjaś ręka. Spojrzałem zdziwiony na jedną z opiekunek ośrodka.
-Nie powinieneś za nią iść. - powiedziała stanowczym głosem.
-Ale...
-Liam ona nie jest na to gotowa, nawet nie wiesz co przeszła, zauważ w jakim miejscu się znajduje.
-Przeoraszam, ale ja cię nie znam. - powiedziałem chcąc ją wyminąc.
-Nazywam się Carmen i jestem psychologiem Rose. - to już całkiem wmurowało mnie w ziemie.
-Może zostaniesz jeszcze na chwilę i pozwolisz mi sobie wszystko wytłumaczyć ? - spytała, a ja kiwnąłem głową przystając na jej propozycję.
Po wysłuchaniu historii niegdyś tak bliskiej mi osoby miałem ochotę na prawdę mocno kogoś uderzyć. Nie wierzę, że tak małej i wrażliwej osóbce mogło przydarzyć się tak wiele zła. Rozumiem teraz czemu Cam nie pozwoliła mi za nią pobiec. Nie jestem także pewny czy przyjazd chłopców jest dobrym pomysłem, no ale nie zrobię tego pacjentkom. Z Carmen ustaliliśmy, że zawoła ona teraz Rosi do siebie i zostawi nas samych na 5 minut. Kiedy wyszła z pomieszczenia myślałem w głowie co powiedzieć dziewczynie i jak się zachować. Lecz kiedy weszła ona do gabinetu wszystko wyparowało mi z głowy.
-O boże. - szepnęła jak mnie zauważyła i chciała wybiec z klasy, ale na szczęście jej opiekunka zamknęła drzwi na klucz. - Carmen proszę cię... - błagała szlochając po cichu.
-Rose... - zacząłem.
-Daj spokój. - powiedziała oschle siadając na kanapie w koncie.
-Proszę posłuchaj mnie.
-Masz 3 minuty. - szepnęła.
-Rosi wiesz, że zawsze byłaś dla mnie najważniejsza nie chciałem żeby tak to się skończyło. Kazali nam na jakiś czas urwać kontakty ze starymi znajomymi, a ja głupi zrobiłem to w nadziei że odnowię z tobą relację, ale niestety dowiedziałem się o twojej przeprowadzce Byłem w tedy na skraju załamania, ale obiecałem sobie, że jak tylko będę miał możliwość odnajdę cię. Znalazłem wzmiankę o tobie w jednej z gazet w której reklamowano agencję modelek, kiedy tam zadzwoniłem, dowiedziałem się, że już tam nie pracujesz. Potem ślad się urwał. Sprawdziłem z chłopakami każdy szpital na terenie kraju, ale nie pomyśleliśmy o prywatnych ośrodkach. Gdybyśmy z chłopakami mogli to oddalibyśmy wszystko co mamy i mieszkali z tobą pod jakimś mostem. Nie ważne gdzie, ważne że z tobą...
*Oczami Rose*
Zatkało mnie. Nie widziałam się z nim tyle czasu, ale dalej potrafiłam rozpoznać jego emocję. W tym momencie mówił prosto z serca, a kiedy spojrzałam na jego twarz zauważyłam na niej łzy. Moje serce zaczęło bić szybciej na wiadomość, że komuś jeszcze na nim zależy. W jednej chwili moje plany na rozpoczęcie nowego życia legły w gruzach.
-Liaś. - tylko tyle zdołałam wykrztusić przez łzy ponieważ chłopak wziął mnie w ramiona.
-Rosi nawet nie zdajesz sobie sprawy jak tęskniłem. - chłopak też się rozkleił.
-Obiecaj, że mnie nigdy więcej nie zostawisz. - wyszeptałam mu do ucha.
-Obiecuję, nie chcę po raz drugi stracić swojego szczęścia. - pocałował mnie w czoło podnosząc do góry i obracając się o 360 stopni. - Nigdy cię nie zostawię, będę chodził z tobą do sklepu, do łazienki, do kuchni, będę z tobą spał, żeby nigdy nie śniły ci się koszmary ! Będę się tobą opiekował na każdym kroku !
-Z tą łazienką to chyba przesadziłeś - pierwszy raz od bardzo dawna zaśmiałam się na dźwięk swoich słów.
-Hahahahhahahahhaha no może troszeczkę. - powiedział dalej tuląc mnie do siebie
-Wiesz może da się załatwić, że wyjdziesz stąd wcześniej - odezwała się stojąca w drzwiach Carmen.
-Naprawdę ? - powiedziałam z nadzieją w oczach.
-Wiesz nigdy nie słyszałam jak się śmiejesz więc wszystko jest możliwe, ale w tedy nie możesz mieszkać sama.
-Spokojnie, ja już się nią zaopiekują - oznajmił ochoczo Liam puszczając moje sprzeciwy pomimo uszu
***
Zepsułam ten moment, ale trudno. Dzięki za komentarze.
Wchodząc do ogrodu zauważyłem dwie osoby siedzące na huśtawce Jedna z nich musiała być pewnie opiekunką, ponieważ nie wyglądała raczej na pacjentkę, a druga zdecydowanie musiała być jej podopieczną. Było w niej coś znajomego, coś za czym tak bardzo tęskniłem. Dziewczyna musiała poczuć, że ktoś ją obserwuje, ponieważ podniosła głowę. W tedy zobaczyłem TE oczy. Patrzyła na mnie ze strachem i smutkiem w oczach, a ja nie wiedziałem co zrobić. Moja Rosi się odnalazła. Nie wierzę ! Czy to sen ?! Dziewczyna nagle poderwała się i uciekła w drugą stronę. Chciałem pobiec za nią, ale zatrzymała mnie czyjaś ręka. Spojrzałem zdziwiony na jedną z opiekunek ośrodka.
-Nie powinieneś za nią iść. - powiedziała stanowczym głosem.
-Ale...
-Liam ona nie jest na to gotowa, nawet nie wiesz co przeszła, zauważ w jakim miejscu się znajduje.
-Przeoraszam, ale ja cię nie znam. - powiedziałem chcąc ją wyminąc.
-Nazywam się Carmen i jestem psychologiem Rose. - to już całkiem wmurowało mnie w ziemie.
-Może zostaniesz jeszcze na chwilę i pozwolisz mi sobie wszystko wytłumaczyć ? - spytała, a ja kiwnąłem głową przystając na jej propozycję.
Po wysłuchaniu historii niegdyś tak bliskiej mi osoby miałem ochotę na prawdę mocno kogoś uderzyć. Nie wierzę, że tak małej i wrażliwej osóbce mogło przydarzyć się tak wiele zła. Rozumiem teraz czemu Cam nie pozwoliła mi za nią pobiec. Nie jestem także pewny czy przyjazd chłopców jest dobrym pomysłem, no ale nie zrobię tego pacjentkom. Z Carmen ustaliliśmy, że zawoła ona teraz Rosi do siebie i zostawi nas samych na 5 minut. Kiedy wyszła z pomieszczenia myślałem w głowie co powiedzieć dziewczynie i jak się zachować. Lecz kiedy weszła ona do gabinetu wszystko wyparowało mi z głowy.
-O boże. - szepnęła jak mnie zauważyła i chciała wybiec z klasy, ale na szczęście jej opiekunka zamknęła drzwi na klucz. - Carmen proszę cię... - błagała szlochając po cichu.
-Rose... - zacząłem.
-Daj spokój. - powiedziała oschle siadając na kanapie w koncie.
-Proszę posłuchaj mnie.
-Masz 3 minuty. - szepnęła.
-Rosi wiesz, że zawsze byłaś dla mnie najważniejsza nie chciałem żeby tak to się skończyło. Kazali nam na jakiś czas urwać kontakty ze starymi znajomymi, a ja głupi zrobiłem to w nadziei że odnowię z tobą relację, ale niestety dowiedziałem się o twojej przeprowadzce Byłem w tedy na skraju załamania, ale obiecałem sobie, że jak tylko będę miał możliwość odnajdę cię. Znalazłem wzmiankę o tobie w jednej z gazet w której reklamowano agencję modelek, kiedy tam zadzwoniłem, dowiedziałem się, że już tam nie pracujesz. Potem ślad się urwał. Sprawdziłem z chłopakami każdy szpital na terenie kraju, ale nie pomyśleliśmy o prywatnych ośrodkach. Gdybyśmy z chłopakami mogli to oddalibyśmy wszystko co mamy i mieszkali z tobą pod jakimś mostem. Nie ważne gdzie, ważne że z tobą...
*Oczami Rose*
Zatkało mnie. Nie widziałam się z nim tyle czasu, ale dalej potrafiłam rozpoznać jego emocję. W tym momencie mówił prosto z serca, a kiedy spojrzałam na jego twarz zauważyłam na niej łzy. Moje serce zaczęło bić szybciej na wiadomość, że komuś jeszcze na nim zależy. W jednej chwili moje plany na rozpoczęcie nowego życia legły w gruzach.
-Liaś. - tylko tyle zdołałam wykrztusić przez łzy ponieważ chłopak wziął mnie w ramiona.
-Rosi nawet nie zdajesz sobie sprawy jak tęskniłem. - chłopak też się rozkleił.
-Obiecaj, że mnie nigdy więcej nie zostawisz. - wyszeptałam mu do ucha.
-Obiecuję, nie chcę po raz drugi stracić swojego szczęścia. - pocałował mnie w czoło podnosząc do góry i obracając się o 360 stopni. - Nigdy cię nie zostawię, będę chodził z tobą do sklepu, do łazienki, do kuchni, będę z tobą spał, żeby nigdy nie śniły ci się koszmary ! Będę się tobą opiekował na każdym kroku !
-Z tą łazienką to chyba przesadziłeś - pierwszy raz od bardzo dawna zaśmiałam się na dźwięk swoich słów.
-Hahahahhahahahhaha no może troszeczkę. - powiedział dalej tuląc mnie do siebie
-Wiesz może da się załatwić, że wyjdziesz stąd wcześniej - odezwała się stojąca w drzwiach Carmen.
-Naprawdę ? - powiedziałam z nadzieją w oczach.
-Wiesz nigdy nie słyszałam jak się śmiejesz więc wszystko jest możliwe, ale w tedy nie możesz mieszkać sama.
-Spokojnie, ja już się nią zaopiekują - oznajmił ochoczo Liam puszczając moje sprzeciwy pomimo uszu
***
Zepsułam ten moment, ale trudno. Dzięki za komentarze.
3 lutego 2013
27 stycznia 2013
Rozdział 14
Cały tydzień wyglądał tak samo, ale jako, że dzisiaj jest ostatnia sobota miesiąca powinien przyjechać do nas ktoś sławny. No wiecie, taka tradycja. Wszystkie dziewczyny chodziły podekscytowane, ale ja nie chciałam wiedzieć kto to będzie. Tylko raz mnie to interesowało i tylko raz się z tego ucieszyłam, kiedy do naszej kliniki przyjechał Diego Boneta. Kocham tego aktora, jest niesamowicie przystojny, ale pokochałam go za to jak odegrał swoją rolę w filmie "Rock of Ages". Nie mam pojęcia kto go nakręcił, ale zasługuje na Oskara ! No, ale nie ważne.
Carmen co dziennie poruszała temat chłopców i podejrzewam, że wiąże się to z tym, że niedługo będę mogła opuścić klinikę i zacząć żyć od nowa. Dzisiaj rozmowa odbyła się tak samo, ale widziałam w oczach mojej opiekunki coś dziwnego, jakby się czegoś bała, albo nie była pewna. Nigdy jeszcze się jej to nie zdarzyło, więc byłam w nie małym szoku. Po skończonej rozmowie powiedziała, że zanim pójdę na zajęcia grupowe mam wpaść do niej na chwilę. Nie wiedziałam po co, ale ta cała sprawa z naszym sławnym gościem coraz bardziej mnie ciekawiła.
Tak jak mnie poprosiła tak też zrobiłam. Idąc do gabinetu Cam zatrzymałam się na chwilę na schodach i patrzyłam jak przez bramę przejeżdża czarny samochód zostawiając za sobą dziennikarzy. Nie zdziwił mnie ten widok, zawsze tak jest.
Moja opiekunka była dzisiaj wyraźnie poddenerwowana i unikała ze mną kontaktu wzrokowego, kiedy zapytałam o co chodzi, czy coś się stało. Nic mi nie odpowiedziała tylko przyśpieszyła kroku. Okej, to już było naprawdę dziwne. Po wejściu do sali na środku której były poukładane materace, wszystkie oczy opiekunów zwróciły się na mnie. W tym momencie miałam ochotę zatrzymać Carmen i kazać jej sobie to wszystko wytłumaczyć, ale wiedziałam, że nie skończyło by się to dobrze. Usiadłam koło Any, z którą znałam się najlepiej, ponieważ trafiłyśmy tu tego samego dnia. Nawet ona unikała mojego spojrzenia ! Ludzie, co z wami jest nie tak ?! Czy mam coś na twarzy ? Te i inne pytania walały się po mojej głowie, przez co byłam jeszcze bardzie ciekawa kto tu zaraz wejdzie. Niestety tej osobie najwyraźniej się nie śpieszyło. Siedzieliśmy tak dziesięć minut, następnie piętnaście i w tym momencie byłam już pewna, że mamy dzisiaj do czynienia z jakąś rozkapryszoną gwiazdeczką.
-Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem podpisać jakieś papiery. - powiedział wchodząc na salę. Skądś znałam ten głos. - Nazywam się Liam Payn, ale zapewne to już wiecie....
W jednej chwili wszystko stało się jasne, wiedziałam już skąd te rozmowy na temat chłopaków, dlaczego Carmen była taka zdenerwowana, dlaczego wszyscy pacjenci z mojej grupy unikali mojego spojrzenia. Poderwałam się z miejsca i wyminęłam zdezorientowanego chłopaka słysząc za sobą głosy mojej opiekunki. Cała zapłakana wybiegłam z budynku i udałam się w kierunku mojego ulubionego miejsca, huśtawki przy stawie. Nie musiałam długo czekać na Carmen.
-Rose....
-Nawet się do mnie nie odzywaj ! Wiedziałaś dobrze, że nie jestem na to gotowa, że nie chcę ich znać ! - krzyczałam na nią zdenerwowana.
-Wiem, ale to nie zalerzało ode mnie...
-Nie obchodzi mnie to ! Mogłaś mi chociaż powiedzieć ! Ufałam ci ! Wiedziałaś, że tego nie chcę, mogłaś mnie tam nie prowadzić.
-Wiem, przepraszam.- powiedziała przytulając mnie do siebie.
*oczami Liama*
Zdziwiło mnie zachowanie tej dziewczyny. Nie wiem czemu, ale skądś ją kojarzyłem. Postanowiłem jednak dalej prowadzić zajęcia, ponieważ wiele fanek reagowało w taki sposób. Szkoda mi było tych dziewczyn pokrzywdzonych przez los i chorych. Z chłopakami doszliśmy do wniosku, że co tydzień będzie przychodził tu któryś z nas, aż w końcu przyjdziemy wszyscy razem i zagramy im prywatny "koncert".
Zajęcia minęły mi bardzo szybko w miłej atmosferze. Pytaliśmy siebie na wzajem o różne rzeczy często śmiejąc się z niczego. Mógł bym z nimi spędzić cały dzień, ale wiedziałem, że nie jest to możliwe. Kiedy jeden z opiekunów powiedział, że czas już kończyć pocieszyłem dziewczyny mówiąc, że spotkamy się za tydzień, czym na pewno poprawiłem im humor. Jednak spokoju dalej nie dawała mi dziewczyna, która tak gwałtownie zareagowała na mów widok. Poprosiłem jedną z pacjentek ośrodka, aby powiedziała mi gdzie mogę ją znaleźć. Po uzyskaniu odpowiedzi udałem się w stronę ogrodu.
***
Rozdziały będą pojawiać się rzadziej, ponieważ dzisiaj kończą mi się ferie i jutro do szkoły :( musicie też wiedzieć, że nie bawię się w LA. Jak wam się rozdział podoba ? Macie jakieś pytania do mnie, do bohaterów ? 4 komentarze - szybciej wstawię nowy rozdział <3
Carmen co dziennie poruszała temat chłopców i podejrzewam, że wiąże się to z tym, że niedługo będę mogła opuścić klinikę i zacząć żyć od nowa. Dzisiaj rozmowa odbyła się tak samo, ale widziałam w oczach mojej opiekunki coś dziwnego, jakby się czegoś bała, albo nie była pewna. Nigdy jeszcze się jej to nie zdarzyło, więc byłam w nie małym szoku. Po skończonej rozmowie powiedziała, że zanim pójdę na zajęcia grupowe mam wpaść do niej na chwilę. Nie wiedziałam po co, ale ta cała sprawa z naszym sławnym gościem coraz bardziej mnie ciekawiła.
Tak jak mnie poprosiła tak też zrobiłam. Idąc do gabinetu Cam zatrzymałam się na chwilę na schodach i patrzyłam jak przez bramę przejeżdża czarny samochód zostawiając za sobą dziennikarzy. Nie zdziwił mnie ten widok, zawsze tak jest.
Moja opiekunka była dzisiaj wyraźnie poddenerwowana i unikała ze mną kontaktu wzrokowego, kiedy zapytałam o co chodzi, czy coś się stało. Nic mi nie odpowiedziała tylko przyśpieszyła kroku. Okej, to już było naprawdę dziwne. Po wejściu do sali na środku której były poukładane materace, wszystkie oczy opiekunów zwróciły się na mnie. W tym momencie miałam ochotę zatrzymać Carmen i kazać jej sobie to wszystko wytłumaczyć, ale wiedziałam, że nie skończyło by się to dobrze. Usiadłam koło Any, z którą znałam się najlepiej, ponieważ trafiłyśmy tu tego samego dnia. Nawet ona unikała mojego spojrzenia ! Ludzie, co z wami jest nie tak ?! Czy mam coś na twarzy ? Te i inne pytania walały się po mojej głowie, przez co byłam jeszcze bardzie ciekawa kto tu zaraz wejdzie. Niestety tej osobie najwyraźniej się nie śpieszyło. Siedzieliśmy tak dziesięć minut, następnie piętnaście i w tym momencie byłam już pewna, że mamy dzisiaj do czynienia z jakąś rozkapryszoną gwiazdeczką.
-Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem podpisać jakieś papiery. - powiedział wchodząc na salę. Skądś znałam ten głos. - Nazywam się Liam Payn, ale zapewne to już wiecie....
W jednej chwili wszystko stało się jasne, wiedziałam już skąd te rozmowy na temat chłopaków, dlaczego Carmen była taka zdenerwowana, dlaczego wszyscy pacjenci z mojej grupy unikali mojego spojrzenia. Poderwałam się z miejsca i wyminęłam zdezorientowanego chłopaka słysząc za sobą głosy mojej opiekunki. Cała zapłakana wybiegłam z budynku i udałam się w kierunku mojego ulubionego miejsca, huśtawki przy stawie. Nie musiałam długo czekać na Carmen.
-Rose....
-Nawet się do mnie nie odzywaj ! Wiedziałaś dobrze, że nie jestem na to gotowa, że nie chcę ich znać ! - krzyczałam na nią zdenerwowana.
-Wiem, ale to nie zalerzało ode mnie...
-Nie obchodzi mnie to ! Mogłaś mi chociaż powiedzieć ! Ufałam ci ! Wiedziałaś, że tego nie chcę, mogłaś mnie tam nie prowadzić.
-Wiem, przepraszam.- powiedziała przytulając mnie do siebie.
*oczami Liama*
Zdziwiło mnie zachowanie tej dziewczyny. Nie wiem czemu, ale skądś ją kojarzyłem. Postanowiłem jednak dalej prowadzić zajęcia, ponieważ wiele fanek reagowało w taki sposób. Szkoda mi było tych dziewczyn pokrzywdzonych przez los i chorych. Z chłopakami doszliśmy do wniosku, że co tydzień będzie przychodził tu któryś z nas, aż w końcu przyjdziemy wszyscy razem i zagramy im prywatny "koncert".
Zajęcia minęły mi bardzo szybko w miłej atmosferze. Pytaliśmy siebie na wzajem o różne rzeczy często śmiejąc się z niczego. Mógł bym z nimi spędzić cały dzień, ale wiedziałem, że nie jest to możliwe. Kiedy jeden z opiekunów powiedział, że czas już kończyć pocieszyłem dziewczyny mówiąc, że spotkamy się za tydzień, czym na pewno poprawiłem im humor. Jednak spokoju dalej nie dawała mi dziewczyna, która tak gwałtownie zareagowała na mów widok. Poprosiłem jedną z pacjentek ośrodka, aby powiedziała mi gdzie mogę ją znaleźć. Po uzyskaniu odpowiedzi udałem się w stronę ogrodu.
***
Rozdziały będą pojawiać się rzadziej, ponieważ dzisiaj kończą mi się ferie i jutro do szkoły :( musicie też wiedzieć, że nie bawię się w LA. Jak wam się rozdział podoba ? Macie jakieś pytania do mnie, do bohaterów ? 4 komentarze - szybciej wstawię nowy rozdział <3
23 stycznia 2013
Rozdział 13
Po śniadaniu czekała mnie rozmowa z moją psycholog, która jest także moją przyjaciółką, której tak na prawdę nigdy nie miałam. Z Carmen mogłam porozmawiać o wszystkim, ale ona doskonale wiedziała, że niektórych tematów powinna unikać, chyba że będzie taka konieczność. Na moje nie szczęście dzisiaj właśnie poruszyła jeden z nich.
-Musimy porozmawiać na temat... - zaczęła pewna siebie Cam
-Nie będziemy rozmawiać na ten temat.
-Ależ będziemy kochanie, czy po wyjściu masz zamiar nawiązać kontakty ze swoimi przyjaciółmi ?
-To nie są moi przyjaciele... A poza tym nie.
-A czy myślałaś o tym w ogóle ?
-Nie.
-Dlaczego.
-Nie mam zamiaru na siłę wpychać się do ich cukierkowego życia. - miałam już serdecznie dość tej rozmowy.
-Co byś zrobiła gdybyś zobaczyła któregoś z nich na ulicy ? - tym pytaniem to mnie zaskoczyła !
-Pewnie by mnie nie rozpoznał więc szłam bym dalej.
-A gdyby jednak cię rozpoznali ?
-Uciekła bym. - powiedziałam chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
-Ahh no dobra, dam ci już z tym spokój, a jak tam twoje samopoczucie ? - zmieniła temat wiedząc, że nic ze mnie nie wyciągnie
-Jestem z siebie dumna! Zjadałam całe trzy kanapki i pół miski płatków ! Rozumiesz to ?! - powiedziałam podekscytowana
-Hahhahahahahha gratuluję, ale teraz pewnie nie dotkniesz obiadu.
-Oj tam, oj tam !
Po przyjemnej rozmowie z Carmen miałam czas dla siebie, więc poszłam przejść się po ogrodach, które otaczały cały ośrodek i tym samym nadawały mu uroku i nutki tajemniczości. Był tu nawet mały basen, ale ponieważ jest kwiecień to raczej nikogo jeszcze nie ciągnie do kąpieli. Lubię ten czas w roku. Powoli cała natura odradza się na nowo po tej cholernej zimie i zaczynają się, tak uwielbiana przeze mnie, upały. Mogłabym cały tydzień leżeć na słońcu i się opalać, ale i tak będę ledwo "przypieczona". Usiadłam na huśtawce pod olbrzymią wierzbą i zamknęłam oczy poddając się swoim myślą.
Z zamyślenia wyrwał mnie płacz dziewczyny. Była to Kamila, niewysoka brunetka o wiecznie podkrążonych oczach i pełnych ustach. Spędziła tu więcej czasu ode mnie, a jej choroba ustępowała bardzo powoli, ponieważ była połączona z nagłymi zmianami nastroju. W tym momencie dziewczyna płakała w ramie swojej przyjaciółki łkając cicho, o tym jak bardzo chciała go zobaczyć i to była jej jedyna szansa, która się już więcej nie powtórzy. Domyśliłam się, że chodzi o tajemniczego gościa, który miał nas dzisiaj odwiedzić. Ucieszyłam się, że go nie będzie, ponieważ przez następne dwa tygodnie wysłuchiwała bym rozmów dziewczyn o tym jaki on jest przystojny, utalentowany i w ogóle cudowny. Zdecydowanie wolę planować moje nowe życie.
Pieszym etapem będzie skończenie politechniki, pomimo tego, że mam już 20 lat to do tej pory nie chodziłam na studia. Zdecydowani mogłam stwierdzić, że przez Krisa będę miała nie przyjemne wspomnienia do końca życia. Ugh, miałam o tym nie myśleć! Drugi etap polega na spokojnej pracy w branży lotnictwa, a trzecie na założeniu rodziny. Mogę nie mieć męża, ale na pewno będę miała dzieci. Zawsze marzyłam o starszym chłopcu, który będzie chronił młodszą siostrę.
Wieczorem przyszedł czas na zajęcia w grupie. Dzisiejszego dnia opiekunowie postanowili pojechać z nami na wycieczkę rowerową. Uwielbiam mieć zajęcia na świerzym powietrzu. Nie trwają one długo, ponieważ jest to klinika dla ludzi z anoreksją, którzy przeważnie nie mają dużo energii. Specjalnie do naszego użytku klinika została zaopatrzona w rowery dwu i trzy osobowe, jakby jedna osoba zemdlała druga zawsze może prowadzić zatrzymać rower, żeby się on nie wywrócił. Na szczęście mojej grupie najbardziej zależało na tym żeby wyzdrowieć i takie wypadki zdarzały się coraz rzadziej.
***
Taki nijaki ten rozdział, no ale bywa. Jeśli ktoś chciałby być informowany o nowych rozdziałach to niech napisze w komentarze gdzie <3 mam taką prośbę, czy moglibyście polecać mojego bloga ? Zasada taka sama -3 komentarze = nowy rozdział :)
-Musimy porozmawiać na temat... - zaczęła pewna siebie Cam
-Nie będziemy rozmawiać na ten temat.
-Ależ będziemy kochanie, czy po wyjściu masz zamiar nawiązać kontakty ze swoimi przyjaciółmi ?
-To nie są moi przyjaciele... A poza tym nie.
-A czy myślałaś o tym w ogóle ?
-Nie.
-Dlaczego.
-Nie mam zamiaru na siłę wpychać się do ich cukierkowego życia. - miałam już serdecznie dość tej rozmowy.
-Co byś zrobiła gdybyś zobaczyła któregoś z nich na ulicy ? - tym pytaniem to mnie zaskoczyła !
-Pewnie by mnie nie rozpoznał więc szłam bym dalej.
-A gdyby jednak cię rozpoznali ?
-Uciekła bym. - powiedziałam chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
-Ahh no dobra, dam ci już z tym spokój, a jak tam twoje samopoczucie ? - zmieniła temat wiedząc, że nic ze mnie nie wyciągnie
-Jestem z siebie dumna! Zjadałam całe trzy kanapki i pół miski płatków ! Rozumiesz to ?! - powiedziałam podekscytowana
-Hahhahahahahha gratuluję, ale teraz pewnie nie dotkniesz obiadu.
-Oj tam, oj tam !
Po przyjemnej rozmowie z Carmen miałam czas dla siebie, więc poszłam przejść się po ogrodach, które otaczały cały ośrodek i tym samym nadawały mu uroku i nutki tajemniczości. Był tu nawet mały basen, ale ponieważ jest kwiecień to raczej nikogo jeszcze nie ciągnie do kąpieli. Lubię ten czas w roku. Powoli cała natura odradza się na nowo po tej cholernej zimie i zaczynają się, tak uwielbiana przeze mnie, upały. Mogłabym cały tydzień leżeć na słońcu i się opalać, ale i tak będę ledwo "przypieczona". Usiadłam na huśtawce pod olbrzymią wierzbą i zamknęłam oczy poddając się swoim myślą.
Z zamyślenia wyrwał mnie płacz dziewczyny. Była to Kamila, niewysoka brunetka o wiecznie podkrążonych oczach i pełnych ustach. Spędziła tu więcej czasu ode mnie, a jej choroba ustępowała bardzo powoli, ponieważ była połączona z nagłymi zmianami nastroju. W tym momencie dziewczyna płakała w ramie swojej przyjaciółki łkając cicho, o tym jak bardzo chciała go zobaczyć i to była jej jedyna szansa, która się już więcej nie powtórzy. Domyśliłam się, że chodzi o tajemniczego gościa, który miał nas dzisiaj odwiedzić. Ucieszyłam się, że go nie będzie, ponieważ przez następne dwa tygodnie wysłuchiwała bym rozmów dziewczyn o tym jaki on jest przystojny, utalentowany i w ogóle cudowny. Zdecydowanie wolę planować moje nowe życie.
Pieszym etapem będzie skończenie politechniki, pomimo tego, że mam już 20 lat to do tej pory nie chodziłam na studia. Zdecydowani mogłam stwierdzić, że przez Krisa będę miała nie przyjemne wspomnienia do końca życia. Ugh, miałam o tym nie myśleć! Drugi etap polega na spokojnej pracy w branży lotnictwa, a trzecie na założeniu rodziny. Mogę nie mieć męża, ale na pewno będę miała dzieci. Zawsze marzyłam o starszym chłopcu, który będzie chronił młodszą siostrę.
Wieczorem przyszedł czas na zajęcia w grupie. Dzisiejszego dnia opiekunowie postanowili pojechać z nami na wycieczkę rowerową. Uwielbiam mieć zajęcia na świerzym powietrzu. Nie trwają one długo, ponieważ jest to klinika dla ludzi z anoreksją, którzy przeważnie nie mają dużo energii. Specjalnie do naszego użytku klinika została zaopatrzona w rowery dwu i trzy osobowe, jakby jedna osoba zemdlała druga zawsze może prowadzić zatrzymać rower, żeby się on nie wywrócił. Na szczęście mojej grupie najbardziej zależało na tym żeby wyzdrowieć i takie wypadki zdarzały się coraz rzadziej.
***
Taki nijaki ten rozdział, no ale bywa. Jeśli ktoś chciałby być informowany o nowych rozdziałach to niech napisze w komentarze gdzie <3 mam taką prośbę, czy moglibyście polecać mojego bloga ? Zasada taka sama -3 komentarze = nowy rozdział :)
20 stycznia 2013
Rozdział 12
*Dwa lata później*
Dzisiejszy widok z rana niczym mnie nie zaskoczył. Od roku codziennie po przebudzeniu widzę te same białe ściany, tego samego pomieszczenia, w tej samej klinice. Zaraz przyjdzie opiekunka na obchód i każe mi się ubrać na śniadanie, a następnie udać się na spotkanie z moim psychologiem i na sam koniec jakże ciekawego dnia zostanę wysłana na terapię grupową.
Teraz zapoznam was z bezużytecznymi informacjami z przeciągu ostatniego roku. Jak pamiętacie Kris był moim chłopakiem, który zaczął ściągać mnie na złą drogę. Zaczęły się nieustanne imprezy na których raczej nie paliło się zwykłych papierosów. Następny etap w moim życiu nie do końca pamiętam, był to czas uzależnienia od marihuany, nikotyny i alkoholu zakończył się on nieciekawie, ponieważ miałam do czynienia z sądami i policją. Potem odwyk. Udało mi się wyleczyć z tej choroby w zaledwie dwa miesiące. Lekarze nie byli w stanie uwierzyć w to, że już nie ciągnie mnie do wąchania roślinek i pod warunkiem co miesięcznego sprawdzenia zgodzili się mnie wypuścić. Po traumatycznych wydarzeniach wmoim życiu postanowiłam przeprowadzić się do Londynu i zacząć karierę jako modelka. Na początku szło mi świetnie, wszystko zaczynało się układać, ale przecież w moim życiu nie może być kolorowo. Nawet nie wiem dlaczego, ale zwolniono mnie z firmy i zerwano naszą umowę. Po tym jak zostałam zwolniona z jednej z ważniejszych firm w kraju nie chciano mnie już nigdzie. Nie mając wytłumaczenia dlaczego to właśnie mnie to spotkało doszłam do wniosku, że po prostu jestem za gruba. I tak zaczęło się "odchudzanie". Przestałam jeść. Na nogach trzymała mnie jedynie zielona herbata i kawa. Niestety to nic nie dało, moje podania dalej były odrzucane, a ja dalej katowałam samą siebie. Nie skończyło się na nie jedzeniu, do tego doszły jeszcze wymioty. Ciągnęła bym to dalej gdyby nie to, że zemdlałam na środku sklepu i trafiłam do szpitala. Dopiero tam zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo jestem chora i jaką krzywdę sobie zrobiłam Postanowiłam wydać wszystkie moje oszczędności na leczenie w profesjonalnej klinice, która da mi szansę zaczęcia wszystkiego od nowa. Jeśli natomiast chodzi o przyjaciół sprzed czasów tego wszystkiego to tęsknie za nimi cholernie. Niestety, chociaż bym chciała nie cofnę czasu i nie naprawię mojej głupoty. Chłopcy pomimo tak młodego wieku byli już ustatkowani na całe życie, no bo czy jest na tym świecie jeszcze ktoś kto nie słyszał o słynnym One Direction ? Nie chciałam wtranżalać się do ich życia, a przede wszystkim nie chciałam, aby wspomnienia powróciły.
Po paru minutach bezczynnego leżenia przyszła opiekunka i przyjaźnie się uśmiechając oznajmiła mi, że za 40 minut mam się stawić na śniadaniu. Dzisiejszego poranka cała stołówka była podekscytowana przyjazdem jakiejś sławnej osoby z którą mieliśmy mieć zajęcia. Szczerze mówiąc miałam to gdzieś. Jak zwykle usiadłam sama przy stoliku w rogu sali i starałam się zjeść całe jedzenie z mojego talerza. Nie chciałam się z nikim zaprzyjaźniać, ponieważ po wyjściu z tą osobą kojarzyły by mi się tylko smutne i traumatyczne wspomnienia. Pomimo moich starań nie byłam w stanie zjeść na raz czterech kanapek i miski płatków. Co dziennie widziałam u siebie postęp. Wczoraj zjadłam, aż trzy kanapki ! Opiekunowie widzieli u mnie poprawę, ale uświadomili mnie w tym, że nie wyjdę stąd wcześniej niż za cztery miesiące. Po roku naprawdę jestem w stanie jeszcze tyle wytrzymać.
***
Głupio mi, no ale wstawię to. Wiem, zawaliłam. Od jakiegoś czasu mam w głowie pełno pomysłów i kiedy chciałam napisać coś na tamtego bloga wszystkie uciekały. Wczoraj coś mnie podkusiło, aby napisać rozdział na tego i proszę,od wczoraj napisałam 4 rozdziały.
Zapoznam was trochę z fabułą, bo dużo pokręciłam Wcześniejszą część opowiadania pisałam z perspektywy 18 letniej, a nie 16 letniej Rose, a jej rodzice zginęli w śmiertelnym wypadku samochodowym. Więc teraz piszę z perspektywy 2013.
Rozdziały jak na razie są krótkie, ale następny dodam od razu jak pojawią się 3 komentarze <3
Wgl podoba wam się nowy wygląd ?
a tu macie kilka zdjęć z Eda <3
Dzisiejszy widok z rana niczym mnie nie zaskoczył. Od roku codziennie po przebudzeniu widzę te same białe ściany, tego samego pomieszczenia, w tej samej klinice. Zaraz przyjdzie opiekunka na obchód i każe mi się ubrać na śniadanie, a następnie udać się na spotkanie z moim psychologiem i na sam koniec jakże ciekawego dnia zostanę wysłana na terapię grupową.
Teraz zapoznam was z bezużytecznymi informacjami z przeciągu ostatniego roku. Jak pamiętacie Kris był moim chłopakiem, który zaczął ściągać mnie na złą drogę. Zaczęły się nieustanne imprezy na których raczej nie paliło się zwykłych papierosów. Następny etap w moim życiu nie do końca pamiętam, był to czas uzależnienia od marihuany, nikotyny i alkoholu zakończył się on nieciekawie, ponieważ miałam do czynienia z sądami i policją. Potem odwyk. Udało mi się wyleczyć z tej choroby w zaledwie dwa miesiące. Lekarze nie byli w stanie uwierzyć w to, że już nie ciągnie mnie do wąchania roślinek i pod warunkiem co miesięcznego sprawdzenia zgodzili się mnie wypuścić. Po traumatycznych wydarzeniach wmoim życiu postanowiłam przeprowadzić się do Londynu i zacząć karierę jako modelka. Na początku szło mi świetnie, wszystko zaczynało się układać, ale przecież w moim życiu nie może być kolorowo. Nawet nie wiem dlaczego, ale zwolniono mnie z firmy i zerwano naszą umowę. Po tym jak zostałam zwolniona z jednej z ważniejszych firm w kraju nie chciano mnie już nigdzie. Nie mając wytłumaczenia dlaczego to właśnie mnie to spotkało doszłam do wniosku, że po prostu jestem za gruba. I tak zaczęło się "odchudzanie". Przestałam jeść. Na nogach trzymała mnie jedynie zielona herbata i kawa. Niestety to nic nie dało, moje podania dalej były odrzucane, a ja dalej katowałam samą siebie. Nie skończyło się na nie jedzeniu, do tego doszły jeszcze wymioty. Ciągnęła bym to dalej gdyby nie to, że zemdlałam na środku sklepu i trafiłam do szpitala. Dopiero tam zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo jestem chora i jaką krzywdę sobie zrobiłam Postanowiłam wydać wszystkie moje oszczędności na leczenie w profesjonalnej klinice, która da mi szansę zaczęcia wszystkiego od nowa. Jeśli natomiast chodzi o przyjaciół sprzed czasów tego wszystkiego to tęsknie za nimi cholernie. Niestety, chociaż bym chciała nie cofnę czasu i nie naprawię mojej głupoty. Chłopcy pomimo tak młodego wieku byli już ustatkowani na całe życie, no bo czy jest na tym świecie jeszcze ktoś kto nie słyszał o słynnym One Direction ? Nie chciałam wtranżalać się do ich życia, a przede wszystkim nie chciałam, aby wspomnienia powróciły.
Po paru minutach bezczynnego leżenia przyszła opiekunka i przyjaźnie się uśmiechając oznajmiła mi, że za 40 minut mam się stawić na śniadaniu. Dzisiejszego poranka cała stołówka była podekscytowana przyjazdem jakiejś sławnej osoby z którą mieliśmy mieć zajęcia. Szczerze mówiąc miałam to gdzieś. Jak zwykle usiadłam sama przy stoliku w rogu sali i starałam się zjeść całe jedzenie z mojego talerza. Nie chciałam się z nikim zaprzyjaźniać, ponieważ po wyjściu z tą osobą kojarzyły by mi się tylko smutne i traumatyczne wspomnienia. Pomimo moich starań nie byłam w stanie zjeść na raz czterech kanapek i miski płatków. Co dziennie widziałam u siebie postęp. Wczoraj zjadłam, aż trzy kanapki ! Opiekunowie widzieli u mnie poprawę, ale uświadomili mnie w tym, że nie wyjdę stąd wcześniej niż za cztery miesiące. Po roku naprawdę jestem w stanie jeszcze tyle wytrzymać.
***
Głupio mi, no ale wstawię to. Wiem, zawaliłam. Od jakiegoś czasu mam w głowie pełno pomysłów i kiedy chciałam napisać coś na tamtego bloga wszystkie uciekały. Wczoraj coś mnie podkusiło, aby napisać rozdział na tego i proszę,od wczoraj napisałam 4 rozdziały.
Zapoznam was trochę z fabułą, bo dużo pokręciłam Wcześniejszą część opowiadania pisałam z perspektywy 18 letniej, a nie 16 letniej Rose, a jej rodzice zginęli w śmiertelnym wypadku samochodowym. Więc teraz piszę z perspektywy 2013.
Rozdziały jak na razie są krótkie, ale następny dodam od razu jak pojawią się 3 komentarze <3
Wgl podoba wam się nowy wygląd ?
a tu macie kilka zdjęć z Eda <3
Mike *.*
stał tak blisko *.*
czekam na powtórkę <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)